czwartek, 13 grudnia 2012

zima...

No zima, panie...
Lubię zimę, ale nie tak. Lubię zimę i lubię wtedy spacerować. Lubię gdy jest biało i każde moje ulubione miejsce ma swój urok. Nowy urok.
Ale za cholerę nie polubię zimy zza kierownicy 4oo. No nie ma bata.

Wychodzę z pracy wcześniej bo urząd tylko do 15 a muszę coś załatwić. I wsiadam w to auto, odpalam i grzeje. I wychodzę ponownie, bo przecież odśnieżyć trzeba. I wsiadam. Włączam radio i uśmiecham się do siebie bo po plecach i tyłku przyjemne ciepełko się rozchodzi. Co z tego, że najpierw musiałam usiąść na cholernie zimny fotel. Latem jest za to zbyt gorący i wtedy parzy gdzie nie trzeba. No ale nie będę to u ciepłych lub zimnych tyłkach pisała.
Więc ruszam. Próbuje ruszyć. No tak. Ktoś śniegu mi podsypał pod sam zderzak, ale co tam. Ja baba jestem i radę sobie dam. Chwila moment i wyjeżdżam. Woźnemu odśnieżającemu macham na pożegnanie, a ten zdziwiony żem wyjechała, o pomoc nie prosiła i strat nie narobiła.
Wyjeżdżam na główną drogę i korek. Korek w niespełna 17-tysięcznym mieście. A no tak. Rury teraz wymieniają, chodniki robią. Stoję i czekam cierpliwie. Po co się denerwować.
Gdybym tylko była moto...
Do centrum dojeżdżam i już czuję, że do urzędu nie zdążę. Miejsca do parkowania nie ma. Gdybym tylko była moto...
Jadę więc na około. Widzę, ciężarówka chce wyjechać i nikt przepuścić nie chce. Ja jestem dobra, ja pomogę strudzonemu kierowcy. Mówię więc do kierowcy przez CB, by wyjeżdżał, zatrzymam ruch. Wyjechał, podziękował, a potem wlokłam się za nim pod górę, bo przecież rozpędzić się nie miał gdzie, a śniegu multum bo po co odśnieżać. No ale nie będę się tym denerwować, tolerancyjna jestem a do urzędu i tak nie zdążyłam.
Gdybym tylko była moto...
Jadę więc spokojnie w stronę domu. Zatrzymuję się, bo chcę wyjechać na główną, patrzę i prawa wolna. Z lewej jedzie ale kierunek włącza. Czyli mam wolne, ruszam powoli, rozglądam się jeszcze dla pewności i cholera jasna widzę, że nie skręca. Na cholerę jej był ten kierunek, jak nie skręcała. Nie zrozumiem tego nigdy. Punkt dla mnie, że się rozejrzałam i zareagowałam bo było by buum.
Jadę jeszcze odebrać Młodego. Tam oczywiście też nie ma miejsca. Auta stoją gdzie tylko się da. Czy to zakaz, czy koperta czy miejsce dla niepełnosprawnych.
A gdybym była moto...
Młody odebrany, więc jadę. Znów wyjeżdżam na drogę z uliczki. Patrzę, jedzie coś to stoję i czekam. I kurcze znowu się irytuje, bo facet skręca, kierunku nie był łaskaw włączyć. Po co.
Jadę już, powoli i spokojnie. Nigdzie mi się już nie śpieszy a i śnieg na drodze leży i ślisko nawet.
I patrzę jedzie autko z naprzeciwka. I tak jakoś dziwnie jedzie. I slalomem trochę, i tak jakby ktoś ręką machał zza otwartego okna. Zbliżam się do obiektu i zatyka mnie.
Otóż kobieta odśnieżała przednią szybę siedząc jednocześnie za kierownicą. Może to normalne i niepotrzebnie się dziwię, ale myślę że kobieta powinna najpierw odśnieżyć auto a potem jechać... Mogła chociaż zatrzymać się na poboczu. Nie ogarniam, nie przeskoczę tego a przecież sama jestem kobietą.

I tak na koniec powiem wam, że zima jest okej, ale mogłaby sobie już odejść i zrobić miejsce wiośnie. Zima irytuje. Zima za kierownicą 4oo mnie irytuje...

2 komentarze:

  1. Ja nie wiem, w 17 tyś. mieście poruszać się samochodem? :P Może i moto się nie da ale rower na zimę jest w sam raz i korki nie stanowią problemu :) Tylko sto razy bardziej trzeba uważać na kierowców :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rower to dobre wyjście, o wiele lepsze niż samochód. Niestety mieszkam za miastem, i wożę brata do szkoły, stąd to nieszczęsne auto :) A na kierowców, to trzeba uważać przez cały czas, czy to rower, czy motocykl, czy na pieszo ;/

      Usuń