Zlot rozpoczął się w sobotę o godzinie 11:00 rajdem po szutrach w Górach Bystrzyckich.
Razem z Norbim dotarliśmy na miejsce parę minut po ustalonej godzinie i cała grupka już odjechała.
Cóż, w tropiciela się jeszcze nie bawiłam więc pomysł gonienia i szukania śladów kół Trampkarzy przypadł mi do gustu.
Szło nam całkiem dobrze, jechaliśmy tuż za uciekinierami. Niestety na dość wyboistej, brukowanej drodze śrubki w Transalpie Norberta zaczęły się zwyczajnie odkręcać. Odpadła nawigacja, odkręciła się klamka sprzęgła. Na dwóch postojach straciliśmy trochę czasu, zgubiliśmy też ślad, szanse na dogonienie grupy zmalały. Postanowiliśmy więc, że sami poodkrywamy bystrzyckie dróżki.
Gdy na zegarku zaczęła dochodzić 15:00 stwierdziliśmy, że czas odnaleźć grupę.
Dowiedzieliśmy się, że mają postój w Rudawie na pstrąga.
Leśnymi dróżkami szybko odnaleźliśmy miejscowość i Trampkarzy.
Po obiedzie już całą ekipą zaczęliśmy kierować się przez las do Zającówki.
Nadszedł wieczór, tu chyba nie trzeba wiele opisywać.
Były dowcipy, były śpiewy, była gitarka. Było po prostu fajnie!
Na koniec film autorstwa Bandita!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz